Dlaczego biegacze górscy nie powinni całkowicie rezygnować z asfaltu?
- Angelika Noga
- 28 mar
- 2 minut(y) czytania
Wiem, że góry kuszą – cisza, widoki, natura i miękkie podłoże pod stopami. Sama uwielbiam treningi na szlakach i nic nie daje takiej satysfakcji jak solidna wyrypa w terenie. Ale… jeśli całkowicie pomijasz asfalt, możesz robić sobie więcej szkody niż pożytku.
Coraz częściej spotykam biegaczy górskich, którzy omijają asfalt szerokim łukiem. Uważają, że to „nudne” i „obciąża stawy”. Ale prawda jest taka, że asfalt ma swoje miejsce w planie treningowym – nawet u biegaczy górskich.
Co tracisz, omijając asfalt?
Nie rozwijasz prędkości – treningi tempowe, interwały, rytmy – to wszystko dużo lepiej wychodzi na płaskim, równym terenie.
Brakuje Ci ekonomii biegu – na asfalcie możesz lepiej kontrolować technikę, krok, kadencję.
Tracisz kontrolę tętna i tempa – w górach wszystko zależy od nachylenia, na asfalcie możesz świadomie pracować w danej strefie.
Bieganie na zawodach (nawet górskich) często zawiera odcinki asfaltowe – i wtedy nogi są zaskoczone, nieprzyzwyczajone do rytmu.
Możesz się zwyczajnie... zamulić – ciągłe bieganie pod i z góry bez mocnego bodźca szybkościowego sprawia, że bieg staje się monotonny i ciało przestaje się rozwijać. Tempo bazowe się zaniża, a przyspieszenie to wyzwanie.

U mnie w planach górskich zawodników zawsze pojawia się miejsce na odcinki asfaltowe. To nie tylko budowanie bazy szybkości, ale też czysta technika i praca nad krokiem.
Dzięki temu moi podopieczni lepiej radzą sobie w końcówkach zawodów, gdzie trzeba jeszcze przyspieszyć. I czują się pewniej, kiedy wbiegają na zbieg po betonie albo asfaltowej drodze do mety.

A może parkrun?
Mamy naprawdę sporo możliwości, by mądrze korzystać z biegania po płaskim. Jednym z najfajniejszych sposobów na regularny bodziec asfaltowo-tempowy są parkruny – darmowe biegi na 5 km organizowane co sobotę w wielu miastach. Czasem słyszę, że "to tylko 5 kilometrów", ale prawda jest taka, że możesz z nich wycisnąć bardzo wiele:
świetny trening szybkościowy lub na progach tlenowych,
nauka kontroli tempa i rozkładu sił,
motywacja do porównywania wyników i monitorowania formy,
idealny sprawdzian.
Zresztą sama regularnie polecam parkruny moim zawodnikom.
I jeszcze jedno: nie wyśmiewajmy 5 kilometrów!!. To nie jest dystans "nieopłacalny", ani tylko dla początkujących. Niektórzy mówią: "na 5 km to mi się nawet butów nie chce zakładać". Pięć kilometrów przebiegnięte mocno boli bardziej niż niejedna trzydziestka na luzie. Szanujmy każdy krok. ;)
Comments